kompleks chudzielca | nie zapominajmy o chłopcach | drobne ciało też może być dziełem sztuki
Mam znajomego, który na moje słowa, że jestem feministką, powiedział, że stoimy po dwóch stronach barykady. Myślałam, że zaraz się okaże, że rozmawiam z seksistą czy szowinistą i usłyszę, że zobaczymy czy uda mi się wnieść lodówkę na siódme piętro, a ja będę musiała tłumaczyć, że nie mieszkam w bloku, to raz, a dwa, że to debilne, bo sam też przecież by jej nie wtargał, ale okazało się, że wcale nie o to chodzi. Facet powiedział mi, że uznałby się za menistę, bo uważa, że to właśnie mali chłopcy potrzebują wsparcia. I chociaż, co prawda, idei feminizmu to on w ogóle nie rozumie, to w tym, co powiedział było niestety dużo prawdy.
Zapomniani & zaniedbani
Pedał. Ciota. Dziewczynka. Pizda. Wygląda jak baba, a w dodatku normalnej baby, takiej z krwi, kości i cycków, nie umiałby obronić. Wydaje mi się, że to zwykle słyszą drobne chłopaki z niedowagą od dryblasów w szatni. Pewnie lecą też gorsze wyzwiska, pogróżki, a czasami dochodzi do rękoczynu. Szykanowanie małych dzieciaków, także z powodu ich rzekomej „niemęskości”, o ile można w ogóle mówić o jakiejkolwiek męskości w kontekście małych chłopców, oglądamy zwykle na amerykańskich filmach. Ale to, co jawi nam się pod postacią hollywoodzkiej produkcji, dzieje się też na naszym podwórku. W polskich szkołach, polskich szatniach i na polskich boiskach. Wystarczy otworzyć oczy.
Dbamy o dziewczynki, a przynajmniej, jako społeczeństwo, zaczynamy się starać. Mówimy kobietom, ze mogą być kim chcą i że mogą wyglądać jak chcą. Tłumaczymy, że nie muszą być jak te panie z lśniących okładek magazynów, że ważne jest to, żeby czuły się dobrze – same ze sobą. Tworzymy programy dla modelek plus size i delagalizujemy używanie fotoszopa bez uprzedzenia, że zdjęcie było retuszowane. Przy (oczywiście słusznym) wspieraniu dziewczynek, wydawaniu dla nich czasopism, pomaganiu im w walce z kompleksami, zapominamy o drugiej stronie medalu. Dlatego teraz zadaję pytanie: co z chłopcami?
Ciała nie do galerii
We wpisie o molestowaniu seksualnym wspominałam, że studiuję dość artystyczny kierunek. W ramach programu, mam zajęcia z performance’u. Oglądamy i omawiamy sztukę współczesną, analizujemy wystąpienia i projekty. Na naszych drugich zajęciach, wykładowca puścił nam „projekt backstage” Karola Radziszewskiego. Ten artysta, znany z treści dość szokująco-kontrowersyjnych, ogłosił casting dla młodych, odważnych mężczyzn. Rzecz działa się w Bunkrze Sztuki w Krakowie, do którego Radziszewski zaprosił zainteresowanych facetów. Wszyscy z wolonatriuszy wiedzieli o tym, że „casting” jest filmowany, a w trakcie rozmowy z reżyserem-artystą, byli proszeni o kolejne zdejmowanie ubrań. Od koszulki, przez spodnie i skarpetki, aż do majtek.
Kiedy siedziałam w sali wykładowej mojego uniwersytetu na drewnianym, niewygodnym krześle, nie zrobiły na mnie wrażenia gołe męskie klaty. Podczas oglądania materiału Radziszewskiego uderzyło mnie coś zupełnie innego; jeden z facetów, który opierał się ściągnięciu ubrań, na pytanie „dlaczego”, odpowiedział, że nie będzie to imponujący widok, bo jest chudy. Inny powiedział, że jest bardzo chudy i no jakby to wyglądało? Jedyne co miałam wtedy w głowie to zderzenie dwóch rzeczywistości i zawalanie jakiegoś światopoglądu, który zaczynał kształtować mi sie w głowie. Drobni, szczupli czy wręcz chudzi mężczyźni twierdzą, że ich ciała nie mogłyby należeć do wystaw w muzeum czy galerii sztuki, a oglądając się tam czuliby, że nie wyglądają tak dobrze, jakby chcieli.. Czyli to nie tak, że mężczyźni są zawsze narcystycznie samczy, a jedynie kobiety bywają zakompleksione?! Czyli Wy też bywacie niezadowoleni ze swojego wyglądu?! Szok.
Cholerna podprogowość
Mężczyźni lubią obfite kształty. Idąc za „Bandziorkiem” z polsatowych „Chłopaków do wzięcia” (błagam, nie pytajcie dlaczego to oglądam); „kobieta powinna mieć tu (biust) i tu (biodra/pupa)”. Krągłości to podprogowa oznaka płodności, cechy najbardziej pożądanej, przez chęć spełniena obowiązku prokreacji. Kobiety z kolei szukają mężczyzn od siebie większych, bo chcą zobaczyć w nich wsparcie i opiekę. Tyle, że to wszystko jest jedynie biologiczne i całkowicie zwierzęce.
Możesz mieć przecież 190cm i połowę tyle w łapie, a być całkowicie niezaradnym głupkiem. Możesz być kobietą rodem z jednego dzieła Rubensa, a być bezpłodną. Pierwsze, zwierzęce wrażenie bywa mylne i nie ma co się nim przejmować. Jesteśmy, przynajmniej na oko patrząc, ludźmi dość rozwiniętymi, będącymi na jakimś tam poziomie cywilizacyjnym. Nie musisz przecież walić sterydów, żeby pokazać partnerce – lub partnerowi, że mimo to, że Twoje łapki są drobne, to będziesz umiał ją/go obronić i wesprzeć. Pokaż drugiej osobie, że wzrost czy jakikolwiek inny rozmiar czy wymiar, nie ma większego znaczenia, bo jesteś spoko facetem, po prostu. A jeśli nie uwierzy? No to już jej problem. I strata.
Małe podobno jest piękne, a chudne nie znaczy brzydkie
Mam sporo chudych znajomych. Bywa, że jedzą na potęgę, a są drobni i często moje udo jest jak ich oba bicepsy. I przez to, że widzą samych wielkich mięśniaków, mają kompleksy i sami twierdzą, że są niemęscy. A przecież nie powinniśmy się przejmować tym, na co nie mamy wpływu. Jeżeli jesteś niski, to jest to okej. Jeżeli jesteś chudy, bo z jakiegoś powodu nie możesz przytyć, to jest okej. Masz małe uszy, małe dłonie, małego penisa to wszystko jest w porządku. Jesteś taki, bo taki się urodziłeś i nie ma co narzekać.
Abstrahując od tego, że przez rozwój skali feminizmu, mężczyźni coraz częściej mogą czuć się niedocenieni – na przykład przez to, że część ich ról przejmują kobiety, które są coraz bardziej wyemancypowane, to nie pozwólmy, żeby pozostali niedowartościowani. To nie tak, że przez emancypację nasi faceci przestali się liczyć. Że skupiamy się teraz tylko na ambicjach, możliwościach i sile tych, którzy penisa nie mają. To nie tak, a przynajmniej nie powinno tak być.
Jestem feministką, a feminizm polega na wsparciu. Nie tylko dziewczyn czy kobiet i wyrównaniu szans, ale na zapewnieniu rozwoju obu płciom. Kiedy zajmujemy się tylko jedną – tą, która przez stulecia była zepchnięta za margines możliwośćiowy, zapominamy o tej drugiej, która czasem także potrzebującej wsparcia. I właśnie jako feministka, osoba, która chciałaby nie tylko równości, ale wzajemności w relacjach, szczęścia i dowartościowania obu stron mówię:
Być może nie wpisujesz się w ówczesą modę, w którą stara się wpisać ludzkie ciało. Może w jakiś sposób wykraczasz poza pożądane normy i rozmiary – niezależnie w którym kierunku idą te wykroczenia. Pamiętaj, że są alternatywne galerie sztuki, w których chętnie wystawia się coś, co jest inne i przez to jest piękne. Często mówię i piszę, że nie każda z kobiet musi mieć talię osy i wyglądać jak Angelina Jolie. Ale przecież nie każdy facet musi mieć sześciopak i wyglądać jak David Beckham.
Pokularna
6 listopada, 2017 at 8:57 pmPłeć nam przeciwna również miewa kompleksy i nie tyczą one tylko tego, co idzie na pierwsze skojarzenie. Taka jest rzeczywistość. A takie określenie feminizmu, które odnosi się do wsparcia innych szanuję i popieram.
barbgrabowska
5 stycznia, 2018 at 4:38 pm🙂 <3