o brokacie, sztuce, hoolifemmes i desperadosach z kija – czyli dlaczego festiwale powinny być czasem zapisywane na receptę | #opener2017
Pierwszy raz na Open’era pojechałam rok temu. Bo line-up był bardzo przyzwoity, a koncerty organizowane na lotnisku w Kosakowie zawsze mi umykały. No i to był rok moich osiemnastych urodzin, a ja chciałam przeżyć jak najwięcej. Bez znaczenia jednak, kogo AlterArt ściągnie do Polski, co […]