pomnik ważniejszy od człowieka | o tym, że wszyscy jesteśmy w tym gównie razem

Podobno młodzi (i młode) są zbyt porywczy/e. Zbyt głośni/ne, zbyt radykalni/ne w swoich poglądach i działaniach. Chcą załatwiać rzeczy od ręki, są niecierpliwi i nieznośni. A tak poza tym, to niczym się nie interesują. Bardzo łatwo opisać kogoś tymi określeniami, kiedy jest dla nas niewygodny. Przecież kiedy jakiś czas temu wszyscy patrzyliśmy w stronę USA i protestów pod hasłem „Black lives matter”, widzieliśmy zdemolowane sklepy i akty wandalizmu, bardzo szybko takie określenia przychodziły nam na język. Mówiliśmy, że przemocą nie da się wywalczyć wolności, że powinni spokojnie siedzieć i rozmawiać o dyskryminacji, jaka ich spotyka, jednocześnie przymykając oko na momenty, kiedy biali policjanci zachowywali się niegodnie i agresywnie w stosunku do protestujących.

Nienawiść w kierunku osób LGBT+ jest regularnie napędzana pzrez ostatnie lata. Mieliśmy już „strefy wolne od LGBT”, które przez swoje wykluczające, nienawistne hasła i działanie nie otrzymały od UE funduszy w ramach partnerstwa miast. Poinformowała o tym unijna Komisarz ds. równości:

Obserwowaliśmy też homofobiczne furgonetki – obrzydliwe pojazdy z kłamliwymi hasłami (oczywiście na temat rzekomej „szkodliwości” edukacji seksualnej, „lobby LGBT” itd.), których krzykaczka podawała w obieg kolejne mijające się z prawdą komunikaty. Cytując oko.press, który swoim tekstem utrwalił obraz pojazdów, miały one na sobie: „wizerunek dwóch nagich mężczyzn niosących tęczową flagę i trzymających się za ręce wraz z informacjami: „Pederaści żyją średnio 20 lat krócej”, „Czyny pedofilskie zdarzają się wśród homoseksualistów 20 razy częściej”, „Tacy chcą edukować twoje dzieci. Powstrzymaj ich.”, „70 proc. zachowań na AIDS dotyczy pederastów”, „91 proc. dzieci wychowywanych przez lesbijki i 25 proc. wychowywanych przez pederastów jest molestowanych”.

Busy należały do Fundacji „PRO – Prawo do życia”, odpowiedzialnej też za projekt „Stop pedofilii” (zakazujący prowadzenie edukacji seksualnej w szkołach – więcej o tym tutaj: >>KLIK<<) oraz z różnych kampanii antyaborcyjnych (tzw. płody z dżemu). Miarka się przebrała i rok temu homofobiczną Fundację pozwało gdańskie stowarzyszenie Tolerado działające na rzecz społeczności LGBT+, a 26 września 2019 roku Sąd Okręgowy w Gdańsku przychylił się do wniosku Tolerado i zabezpieczył powództwo, co oznaczało, że do momentu wyroku wszystkie homofobiczne furgonetki nie miały prawa poruszać się po ulicach. Zakaz niestety nie obejmował treści na temat edukacji seksualnej i jej rzekomej szkodliwości czy seksualizacji. 15 lipca 2020 roku Sąd Okręgowy w Gdańsku na posiedzeniu niejawnym oddalił powództwo i zasądził od Tolerado na rzecz Fundacji „Pro – Prawo do życia” 5417 złotych (koszta procesowe). Wyrok jest nieprawomocny, a Tolerado złożyło odwołanie.

Te homofobiczne i nienawistne busy jeździły po całej Polsce i wszędzie spotykał je sprzeciw ludzi. W Warszawie furgonetkę spotkało na przykład obywatelskie zatrzymanie 26 kwietnia 2020 roku. Policja regularnie staje po stronie homofobów, słuchając i przytakując Prezydentowi, który mówi, że LGBT to nie ludzie (link: >>KLIK<<), dlatego i tym razem, mimo widocznie nienawistnych haseł (przytoczonych wyżej), kierowca homofobicznego pojazdu nie otrzymał mandatu. Warto przypomnieć, że mowa nienawiści jest przestępstwem wedle art. 256 kk mowa nienawiści i grozi za to do 2 lat pozbawienia wolności. Jednocześnie przytoczony przypis brzmi następująco:

256) § 1. Kto publicznie propaguje faszystowski lub inny totalitarny ustrój państwa lub nawołuje do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.

A więc wyklucza dobro mniejszości seksualnych i nawoływanie do nienawiści właśnie na tym tle. Można jednak spojrzeć na artykuł 141 kodeksu wykroczeń, który mówi o „prezentowaniu nieobyczajnego napisu lub rysunku”. Całość artykułu:

Umieszczenie w miejscu publicznym nieprzyzwoitego ogłoszenia, napisu lub rysunku lub używanie słów nieprzyzwoitych. Kto w miejscu publicznym umieszcza nieprzyzwoite ogłoszenie, napis lub rysunek albo używa słów nieprzyzwoitych, podlega karze ograniczenia wolności, grzywny do 1.500 złotych albo karze nagany.

Kiedy non-stop słyszymy o sobie, że gwałcimy dzieci, demoralizujemy społeczeństwo, jesteśmy zarazą i Bóg nie wybaczy nam tego, że żyjemy W TAKI SPOSÓB (czyli kochając tę osobę/te osoby, które kochamy), można się nie tylko zdenerwować, ale też odebrać sobie życie. Z badań wynika, że około POŁOWA (!) społeczności LGBT+ ma objawy depresji. Nic więc dziwnego, że kiedy grzeczne prośby wydają się nie być słyszalne, zaczynamy krzyczeć – z całych sił. I właśnie dlatego aktywistka Margot zniszczyła homofobiczną ciężarówkę i napisała na niej „STOP BZDUROM”. Dlatego aktywiści LGBT+ i środowiska wspierające wyszli wtedy na ulice, a posłanki Lewicy własnymi ciałami próbowały ich (i je) chronić przed agresywną policją. Dlatego, że krzyku „mamy dość” chyba nikt w tym kraju nie słucha, nikt na niego nie zwraca uwagi, bo przecież właśnie to hasło, i wiele innych pokojowych, były wykrzykiwane na protestach w 2016 roku i doprowadziło nas do prawie całkowitego zakazu aborcji.

I teraz pytanie – czemu wracam do sprawy z Margot i LGBT+? Czemu nie zostawiam przestrzeni kobietom, przestrzeni na tematy okołoaborcyjne? Ano dlatego, że wszystko się łączy i jesteśmy w tym gównie razem. Jesteśmy w tym razem, bo Państwo nienawidzi nas tak samo. Kilka miesięcy temu atakowali aktywistów LGBTQ+, dziś atakują kobiety. Po kogo przyjdą jutro? Teraz to my, protestujący w sprawie obrony praw kobiet, wchodzimy do kościołów, piszemy po murach i ulicach, krzyczymy wulgaryzmy. 

To nie czas, żeby się dzielić. Żeby wyliczać z kim nie pójdziemy ramię w ramię w jednym marszu, żeby wyliczać z jakimi transparentami się nie zgadzamy i pod jakie czyny my się nie podpiszemy. Jesteśmy w tym razem. Nie musimy popierać wszystkiego, co dzieje się na protestach. Nie musi nam się podobać, że ktoś wszedł do kościoła, a ktoś inny krzyczy „wypierdalać” czy „jebać PiS”. Myślmy o tym, o co walczymy, dlaczego w ogóle wyszliśmy z domu i zdecydowaliśmy się na protest. To jest w tym wszystkim ważne – wszystkie „za”, a nie poszczególne „przeciw”.

Jakiś czas temu czytałam tweety mówiące o tym, że Czarni się doigrali – niszczyli sklepy więc nici z równości. Potem czytałam, że aktywiści LGBT+ się doigrali. Że sami prowokowali, że im się to należy (w czym „to” oznacza brak równości). Teraz pewnie będę czytać to samo o kobietach i środowiskach protestujących razem z nami – że skoro nie umiemy się zachować, to może należy nam się rygor, może należą się konsekwencje. Tak jak kobiecie, która w mini poszła na drinka należy się przecież gwałt.

Czarnek już zapowiedział. Według najnowszego postu na Facebooku Ministerstwa Edukacji Narodowej: „Jeżeli potwierdzi się, że niektórzy nauczyciele namawiali uczniów do udziału w protestach lub sami brali w nich udział, powodując zagrożenie w czasie epidemii i zachowując się w sposób uwłaczający etosowi ich zawodu, będą wyciągnięte konsekwencje przewidziane prawem.”  

Zastępca Czarnka, niewątpliwie wybitnego filozofa, mówi, że protestujących powinna czekać „surowa kara”. Nie dajmy się temu. Nie dajmy się im złamać i podzielić. Jesteśmy w tym razem i razem walczymy o godne życie – o bezpieczny dostęp do aborcji, o równe płace, o dofinansowanie służby zdrowia i zajęcie się pandemią. O zaprzestanie szczucia narodu na siebie nawzajem. Nie poddawajmy się – wiem, że jesteście zmęczeni i znudzeni, ale powtarzam, tylko dłigotrwały i bolesny protest jest w stanie coś zmienić.

Dużo ciepła i siły dla wszystkich!

Przypominam, że jeżeli ktoś nie może bądź nie chce protestować na ulicach, na przykład przez troskę o własne zdrowie, w zeszłym tygodniu napisałam tekst, w którym piszę jak inaczej można wyrazić swój sprzeciw: >>KLIK<<.

Share This:

Leave a Reply