s jak swoboda | o tym jak nauczyłam się przestać przejmować
O tym, jakie nowe nawyki nabrałam w ciągu ostatniego czasu, już parokrotnie wspominałam. Biorąc pod uwagę to, że liczę już 20 lat (sic!) to stosunkowo dopiero od niedawna czuję się nie tylko dobrze ze swoim ciałem, ale także swobodnie. Pozwalam mu być takim, jakim jest, nieczęsto ingerując w jego wygląd, a przynajmniej nie zmuszając go do nieustannych zmian, jeżeli nie mam na nie ochoty.
Czasami ludzie pytają mnie, jak to się stało, że przestałam się przejmować? Że wychodzę z domu na ulicę, na uczelnię, do pracy, do galerii handlowej czy na kawę bez stanika. Co takiego sprawiło, że nie wstydzę się wychodzić z domu bez makijażu? Czemu nie przejmuję się wychodząc z nieogolonymi nogami? To przecież wydaje się być super, że wszystko mam gdzieś, żyję w zgodzie ze sobą i wszystko wydaje się takie idealne. Ale droga do samoakceptacji i swobody nie była taka prosta i trochę mnie kosztowała.
Wydaje mi się, że to wszystko jest kwestią dojrzałości. Widziałam ostatnio grafikę przedstawiającą piętnastolatkę, która przejmuje się najmniejszym włoskiem na swojej nodze versus trzydziestolatkę, która nie ma problemu z wychodzeniem z nieogolonymi nogami. W jakimś wieku dociera do nas, że kwestia owłosienia, makijażu, wyglądu ogółem nie jest problemem wartym tylu zmartwień, ile kosztował nas on w okresie dojrzewania. Ludziom rosną włosy w różnych miejscach, kobiety posiadają piersi i nie budzą się w pełnym makijażu – takie proste rzeczy to realizm, który w końcu trzeba znieść i zaakceptować. Pierwszy intymny moment w naszym życiu jest często momentem przełomowym nie tylko dlatego, że zaczynamy współżyć, ale dlatego, że okrutnie zderza nasze wyobrażenia z rzeczywistością. Z cielesnością, czasem, pojęciem piękna, naturalnością i prawdą. Okazuje się, że nie wszystko jest takie jak w filmach, a właściwie to jest z u p e ł n i e inaczej! Wow!
Czy jest jakaś recepta na pewność siebie? Na swoje zajęcia na uczelni oglądałam kiedyś TEDX’a pewnej babki, która twierdziła, że żeby wzrosła nasza pewność siebie, wystarczy stanąć wyprostowanym z rękoma na biodrach i wytrwać w tej pozie dwie minuty. Dwie minuty w „pozycji mocy” miały uratować każde publiczne wystąpienie, rozmowę o prace, egzamin. I wiecie co? Gówno prawda.
Sukces nie tkwi w określonym chodzie czy pozie. Chcesz zacząć chodzić bez makijażu? To po prostu się przełam! Nie ma innej możliwości, przykro mi. Witaj w prawdziwym świecie. Nigdy nie przekonasz się, że mówię prawdę, jeżeli sam/a tego nie sprawdzisz. Myślisz, że naprawdę ludzie nie mają o czym myśleć tylko o tym, że ktoś nie ogolił nóg, nie pomalował się czy nie ubrał stanika? Tak, pewnie znajdą się i takie osoby, którym będzie Twoja swoboda przeszkadzać. Ale co z tego? Pieprzyć ich. Chodzi o Ciebie i Twoje zdrowie, również psychiczne. Twoje ciało jest tylko Twoje. Nie pozwól żeby zostało Ci skradzione przez oceniające spojrzenia innych. Szanuj je, pozwól mu rosnąć i daj mu tyle swobody, ile tylko potrzebuje. Żyj z nim w zgodzie, miej dla ciepło dla innych, ale także dla siebie, a zauważysz, że będziesz czuć się o wiele lepiej, zdrowiej i uczciwiej.
Co ludzie pomyślą, kiedy pierwszy raz ubierzesz dzwony? Albo kiedy pierwszy raz ubierzesz szpilki zamiast adidasów? Boisz się mocniej pomalować albo nie pomalować wcale bo to byłoby jakieś dziwne i nie wiesz jak odbiorą to ludzie? To całkiem normalne, zmiany w naszym życiu odgrywają niemałe role, chociaż bywają trudne i czasem wymagają sporo odwagi. Ludzie są obciążeni milionem spojrzeń i reakcji innych, które ich tylko krępują i nie dają oddychać. Zacznij robić co chcesz, ubierać się jak chcesz, spotykać się z kim chcesz i zachowywać się jak chcesz. Przestań się ograniczać i krzywdzić schematami i oczekiwaniami innych. To Ty decydujesz o tym, jak chcesz, żeby wyglądało Twoje ciało.
Czytanie wpisów czy opisów postów na instagramie, oglądanie innych dziewczyn, które tak jak ja nauczyły się nie przejmować i czuć swobodnie, upewniły mnie w tym, że warto spróbować. Ale dopiero takie sytuacje jak wyjście do sklepu w Poznaniu w maseczce na twarzy, ręczniku na głowie, wielkim tiszercie, spodenkach w jednorożce i kapcie sprawiły, że zaczęłam czuć się pewniej. Przełamać nas mogą tylko realne, rzeczywiste chwile jak ta, kiedy zobaczyłam, że faktycznie nikt nie wytyka mnie palcami na ulicy. Zaczęłam zauważać, że chodząc do liceum niepomalowana nikt nie robił wielkiego halo z tego powodu, czasami nawet nie zauważali, że spędziłam dzisiaj w łazience dziesięć minut mniej. A przez chodzenie bez stanika czy posiadanie nie do końca wydepilowanego ciała, też nikt nie obrzuca mnie kamieniami.
Mówią, że zmiany zaczynają się w głowie. To prawda, ale bez realnego działania mało się nauczymy. Dopiero przełamując się i próbując dowiemy się, czy zaplanowana zmiana pozytywnie na nas wpłynęła czy też nie. Czytanie tego wpisu nie sprawi, że się przełamiesz. Ale mam nadzieję, że doda Ci odwagi do samoakceptacji i eksperymentów.
***
Przy okazji zapraszam do przeczytania pozostałych wpisów dotyczących tematyki samoakceptacji i samomiłości:
- O depilacji i niedepilacji, wygolonych lalkach barbie i podwójnych standardach pisałam też tutaj: lalki barbie nie mają włosów na nogach, ty też nie musisz | o estetyce, depilacji i #selflove
- O selflove, ciele, makijażu i wystarczalności pisałam też tutaj: selflove | bycie sobą wystarcza
- A o kobiecości, stanikach i wciąganiu brzucha pisałam tu: moja babcia myślała, że będę lesbijką | o tym jak nauczyłam się wciągać brzuch i nosić stanik czyli jak dorastają dziewczynki? i co to jest kobiecość?
Lubię Czerń
4 sierpnia, 2018 at 10:05 amA ja mam taki trochę większy biust (60 f/g) i ostatnio, na wakacjach, zdjęłam mokre bikini i zostałam w samej koszulce i tak poszłam do sklepu. Nie gola, normalnie w ubraniu. Wywołałam taka sensację, że chciałam w pewnym momencie przepraszać, że mam piersi! Jakichś dwóch pajacy zaczęło w kolejce komentować, wcale nie cicho, że „ona jest bez stanika!”. Dziewczyna, co z nimi była mówi „no a po co komentujecie, jest to jest”, na co oni odparli, że jakby ona sama była bez stanika to też by komentowali. Jak wyszłam do mojego chłopaka, który czekał przed sklepem taka wpieniona, że aż się zapowietrzałam to mój na to „mogłaś powiedzieć, że majtek też nie masz!” (Nie miałam, też były mokre, więc chodziłam w samych szortach :D) mój to jednak jest bezbłędny
barbgrabowska
7 sierpnia, 2018 at 7:44 pmhahaha, to byłaby bardzo dobra odpowiedź!
pajacami nie ma się co przejmować – są i będą. najważniejsze, że byłaś na tyle odważna i pewna siebie, że zdecydowałaś się tak wyjść! no i nie ma co przepraszać, no bo za co? za swoje ciało i poczucie komfortu? no właśnie!
oby więcej takich babek jak Ty i facetów, jak Twój! dużo ciepełka dla Was!