dlaczego Twój nauczyciel strajkuje? | o strajku nauczycieli

Nauczyciel to zawód, z którym każdy – bez względu na płeć, kolor oczu, wzrost i miejsce urodzenie czy zamieszkania – zetknie się w życiu prędzej czy później, z tym, że raczej prędzej. Spotkanie z pierwszym pedagogiem następuje najpóźniej w wieku 7 lat, kiedy zaczyna nas dotyczyć obowiązek nauki, aż do ukończeni 18 roku życia. To daje nam co najmniej 11 lat kontaktu z nauczycielami. Sporo, co?

Na swojej edukacyjnej ścieżce spotkałam nauczycieli absolutnie wspaniałych – takich, którzy kopnęli mnie w tyłek, kiedy było trzeba, popychali do przodu i walczyli o to, żebym rozwijała swój potencjał. Takich, dzięki którym naprawdę jestem wdzięczna za to, gdzie teraz jestem*. Ale oczywiste jest to, że spotkałam i takich pedagogów, którzy zupełnie nie nadawali się do tego zawodu (bo na przykład nie potrafili przekazać wiedzy). Nie ma co oszukiwać, że w tym zawodzie są same „perełki”, a każdy człowiek pracujący w sektorze edukacji jest tam z powołania. Nie jest tak, tak jak w każdej innej profesji. Chociaż uważam, że dużą zasługą tego, że jest jak jest, są właśnie przyczyny strajku (bo inteligentni, mądrzy ludzie, nawet z powołaniem, często nie pójdą uczyć za takie małe pieniądze, a gdyby prestiż zawodu był większy to i na studia o profilu pedagogicznym nie szedłby byle kto).

Jestem zdania, że zawsze warto skupiać się na pozytywach, a nie rozgrzebywać pomyłki, a zawód pedagoga jest jednym z najbardziej istotych i niedocenianych zarazem w naszym społeczeństwie. Co zatem trzeba zrobić, żeby zostać nauczycielem? (

jaką drogę trzeba przejść, żeby zostać pedagogiem (i potem zarabiać marne grosze)?

3 lata studiów, potem 2 lata magisterki, jeżeli nie chcemy ograniczać się do uczenia w przedszkolach i podstawówkach. Potem, jeżeli studia nie były studiami pedagogicznymi, mamy do wyboru: studium pedagogiczne (pozwalające zdobyć uprawnienia do wykonywania zawodu) – 3 semestry (1,5 roku w tym praktyki), podyplomowe studia pedagogiczne (3 semestry, 280 godzin dydaktycznych + 150 godzin praktyk w szkołach) lub kurs pedagogiczny (minimum 270 godzin). Potem dodatkowo każdy dokształca się na własną rękę – podejmuje nowe kursy, jeździ na konferencje i szkolenia. Czy to mało?

czy warto było szaleć tak czyli praca nauczyciela od kuchni

Dużo się słyszy, że nauczyciele są co najmniej tak roszczeniowi jak polscy górnicy. Że przecież może i mają nie najwyższe pensje, ale przecież mają dodatki, Kartę Nauczyciela no i wolne – całe wakacje, ferie, różne inne dni, które szkoła ustanowi wolnymi i weekendy. No to jak w końcu jest i czy przypadkiem nie jest im nawet za dobrze?

Może wielu z Was nie mieści się to w głowie, ale nauczycielska praca nie polega tylko na prowadzeniu zajęć 45-cio minutowych parę razy w tygodniu. Są jeszcze zajęcia pozalekcyjne (za które powinno się nauczycielom płacić, ale często nie ma z czego), cała papierologia (wspominana wcześniej biurokracja, obejmująca miliony pism, dzienników itd.), ocenianie prac (nie, nie wszystkie sprawdziany mają w stu procentach formę zamkniętą i wystarczy pół godzinki, żeby sprawdzić odpowiedzi zgodnie z kluczem), a poza tym wychowawstwo, które często wiąże się z zaangażowaniem emocjonalnym pedagoga. Są jeszcze różne szkolne święta, dni otwarte czy jubileusze szkół, które trzeba zaplanować i zorganizować.

Nauczyciel pracuje w szkole, a potem przenosi swoją pracę do domu. Dwumiesięczne wakacje nauczyciele też są fikcją. Po oficjalnym zakończeniu roku szkolnego, pedagodzy nadrabiają papierkowe zaległości, analizują wyniki, przeprowadzają rekrutacje, organizują zebrania Rady Pedagogicznych, żeby planować organizację kolejnego roku szkolnego. Prace trwają mniej więcej do połowy lipca, ale od połowy sierpnia większość nauczycieli wraca z powrotem do pracy. Oczywiście – z przygotowanymi materiałami na przyszły rok, więc trudno sądzić, że miesiąc „wolnego” tak naprawdę był wolnym, o który tak bardzo inne profesje są zazdrosne. Gdyby tego było mało: dochodzi również praca przy korepetycjach czy szkolenia, które też zajmują trochę czasu, a pozwalają nauczycielom chłonąć wiedzę i być coraz to lepszymi. Niestety – dalej za paradoksalnie małe pieniądze.

no dobra, ale o co się rozchodzi?
jakie są postulaty strajku i na czym ma on polegać?

Najprościej pisząc: nauczyciele żądają podwyżek. Wykonują bardzo odpowiedzialny i pracochłonny zawód, który kształtuje młode pokolenie. Problem w tym, że dostają za to bardzo niskie pensje. Obecnie zawód nauczyciela w Polsce nie cieszy się prestiżem, w przeciwieństwie do zachodniego postrzegania pedagogów. Nauczyciele żądają znacznych podwyżek (postulatem strajku jest 1000 złotych więcej).

Szkoły, które zgłosiły gotowość do strajku – skrin z mapy interaktywnej wykonany w dniu 27.03.2019, link do mapy tutaj: >>KLIK<<

I w końcu, w przeciwieństwie do poprzednich nauczycielskich protestów, które organizowane były najczęściej w czasie wolnym od zajęć, pedagodzy zdecydowali się strajkować od 7 kwietnia (czyli w przyszły poniedziałek). Data protestu nie jest przypadkowa, ma on się odbywać w czasie, kiedy powinny odbywać się egzaminy gimnazjalne (9 kwietnia) czy testy ósmoklasisty (15 kwietnia). Ponadto, można to zinterpretować jako sprzeciw nie tylko dotyczący niskich płac, ale także reformy edukacji, przeprowadzonej przez rząd. Strajk ma polegać na niewykonywaniu swoich obowiązków zawodowych (brak opieki nad dziećmi, brak prowadzenia lekcji, zajmowania się dokumentacją). Jak poradzi sobie z tym rząd? I czy w ogóle sobie z tym poradzi?

Można powiedzieć, że obecnie trwają rozmowy. Wczoraj przedstawiciele rządu rozmawiali z przedstawicielami Związków, a z rozmów wyszły jeszcze większe podziały, niż wcześniej. „Solidarność” była gotowa zgodzić się na 3 z 4 postulatów, jakie zaoferowali przedstawiciele rządu, ale ZNP (Związek Nauczycieli Polskich) i FZZ (Forum Związków Zawodowych) nie zamierzają wycofać się ze strajku, którzy chcą, żeby zauważono rangę i skalę problemu. Czy egzaminy się odbędą? Jeszcze nie wiadomo, istnieje ryzyko, że nie odbędą się w terminie, tak jak istnieje możliwość powołania zespołu nadzorującego testy dodatkowych nauczycieli z innych szkół do przeprowadzania testów. Wszystko zależy od negocjacji, które mają mieć miejsce w najbliższych dniach, a także od tego, ile nauczycieli dołączy do strajku (tego dowiemy się 3-4 kwietnia).

a jak wygląda sytuacja nauczycieli teraz? o co chodzi z „drogą awansu” i jaka jest minimalna wysokość stawek wynagrodzenia?

Pensje pedagogów uzależnione są od stopnia awansu (o którym za chwilę), którego droga jest naprawdę długa i czasochłonna. Nauczyciele narzekają nie tylko na niskie pensje, ale także na brak określenia minimalnej stawki za wychowawstwo i biurokrację.

jak to jest z tym awansem?

Pojęcie „awansu zawodowego nauczycieli” funkcjonuje w Polsce od prawie dwudziestu lat. Drogę awansu możemy podzielić na cztery stadia: nauczyciela stażystę, nauczyciela kontraktowego, nauczyciela mianowanego i nauczyciela dyplomowanego. Wszystko odbywa się według Karty Nauczyciela, a stopień awansu nadaje się na drodze administracyjnej. Prześledźmy ten proces, żeby wiedzieć jak to się odbywa i jak czaso- i pracochłonne to jest:

nauczyciel stażysta → nauczyciel kontraktowy

Nauczyciel stażysta to człowiek na samym początku pedagogicznej kariery. Jego staż trwa rok i 9 miesięcy i w ciągu tego okresu pod okiem „opiekuna” (innego, doświadczonego już nauczyciela) nauczyciel-stażysta realizuje „plan rozwoju zawodowego” wcześniej zaakceptowany przez dyrektora. Po tym czasie nauczyciel składa sprawozdanie ze swoich poczynań i kompetencji na ręce dyrektora – i to od niego zależy czy dostanie swój pierwszy awans i zostanie nauczycielem kontraktowym.

nauczyciel kontraktowy → nauczyciel mianowany

Żeby nauczyciel kontraktowy został nauczycielem mianowanym, musi wykazać się nie przed dyrektorem placówki ale przed organem prowadzącym szkołę (na przykład przed gminą, jeżeli jest to szkoła publiczna) i być nauczycielem kontraktowym przez 3 lata. Staż na stopień nauczyciela mianowanego trwa kolejne 2 lata i 9 miesięcy (albo rok krócej, jeśli dany nauczyciel kontraktowy jest doktorem). Ze stażu, nauczyciel kontraktowy dostaję ocenę dorobku zawodowego (za okres stażu). Po uzyskaniu oceny następuje proces zewnętrzny, w którym nauczyciel kontraktowy składa wniosek do organu prowadzącego szkołę i rozpoczyna się proces administracyjny. Organ powołuje komisję egzaminacyjną, a komisja – zgodnie z wymaganiami „koniecznymi” – ocenia kwalifikacje nauczyciela na stopień nauczyciela mianowanego. Kandydat podchodzi do egzaminu i to po nim zostaje wystawiona mu ocena negatywna bądź pozytywna (tym samym dając mu awans). Stopień nauczyciela kontraktowego, zgodnie z ostatnimi zmianami, można uzyskać także po 5 latach pracy w szkole wyższej.

nauczyciel mianowany → nauczyciel dyplomowany

Najwyższy tytuł – tytuł nauczyciela dyplomowanego – nadaje organ sprawujący nadzór pedagogiczny, czyli kuratorium oświaty nauczycielowi mianowanemu, który przepracował co najmniej 4 lata w ramach swojego ostatniego awansu. Staż na nauczyciela dyplomowanego także trwa 2 lata i 9 miesięcy. Jak poprzednio: etap wewnętrzny polega na stażu i otrzymaniu za niego oceny; etap zewnętrzny na prezentacji nauczyciela mianowanego przed komisją w kuratorium, po czym następuje nadanie (bądź nie) najwyższego stopnia awansu.

Tabelka u góry pochodzi z raportu OECD „Education at Glance 2018” (więcej danych z tego raportu zamieściłam poniżej). Obrazuje pensje nauczycieli „gimnazjalnych” (lower secondary teachers) podczas różnych etapów kariery (awansu zawodowego). Możemy zauważyć jak mała jest w Polsce różnica między poszczególnymi etapami awansu, którego droga i tak jest długa i czasochłonna, jak pisałam wyżej.

jakie są realne zarobki?

Skoro mamy już podłoże – wiemy, jak to jest z tym awansem i z czym się go je, a także wiemy, jakie są minimalne wynagrodzenia nauczycieli – przyjrzyjmy się trochę temu z perspektywy europejskiej i światowej. Po tym krótkim, krok-po-kroku wprowadzeniu do całego tematu nauczycielskiego strajku, zajmijmy się tabelkami i danymi (których będzie w tym wpisie sporo!).

Zacznijmy od danych z raportu OECD (międzynarodowa „Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju” o profilu ekonomicznym, zrzeszająca 36 państw wysoko rozwiniętych i demokratycznych – w tym Polskę) „Education at Glance 2018” (do ściągnięcia i przejrzenia o tutaj: >>>KLIK<<<):

U góry widzimy tabelkę biorącą pod uwagę pensje nauczycieli „gimnazjalnych” (lower secondary teachers) w porównaniu do pensji osób o wykształceniu wyższych w innych profesjach. Ratio (skala po lewej) to „stosunek” – czyli w Polsce stosunek pensji nauczyciela do osoby o wyższym wykształceniu w innej profesji wynosi 0.8 (jeżeli osoba o wyższym wykształceniu ale innym zawodzie niż nauczyciel zarabia tysiąc złotych to nauczyciel zarabia średnio 800). Polska na ósmym miejscu od końca.

Jeszcze jedna, bardzo podobna do poprzedniej, tabelka, ale z roku wcześniej. Przedstawione dane to aktualne wynagrodzenia nauczycieli oraz dyrektorów szkół w porównaniu do osób o wyższym wykształceniu, ale innej profesji czy nawet do osób o bardzo zbliżonym wykształceniu.

I na koniec tych dziwacznych wykresów i tabelek, mały bonus! Bo czymże byłby wpis bez akcentu feministycznego?

Otóż w raporcie OECD, wielokrotnie wspominanym wyżej, znalazłam bardzo ciekawą tabelę (tym razem poniżej), która pokazuje procent kobiet nauczycielek na różnych szczeblach edukacyjnych. Oto cudo, a poniżej mój złośliwy komentarz, którego nie mogłabym sobie odpuścić:

3 z 4 państw z najwyższymi pensjami nauczycielskimi (wedle tabelki D3.1) – Luksemburg, Grecja, Niemcy – mają niższą niż średni procent kobiet w sektorze edukacji. Jeżeli chodzi o państwa z najniższymi średnimi pensjami nauczycielskimi (także patrząc na tabelką D3.1) – 6 z 8 państw (Czechy, Słowacja, USA, Włochy, Węgry, Norwegia, Turcja, Polska) ma wyższy (lub równy w przypadku USA średni) procent kobiet w sektorze edukacji. Na tej podstawie wynika, że im większy jest w danym kraju odsetek kobiet pełniących zawód nauczycielki, tym mniejsze są tam płace.

Oczywiście ten wniosek nie obejmuje wszystkich państw (na przykład Portugalia ma bardzo wysokie pensje (według tabelki D3.1 ma 2 miejsce), ale ma więcej kobiet-nauczycielek (71%) niż podaje średnia (70%). A Norwegia z kolei ma średnio mniej kobiet-nauczycielek (65%) niż podaje średnia, za to ma 6-ste od końca miejsca względem wysokości pensji.) Poza tym to zbyt mała liczba danych, żeby głosić takie stwierdzenie, ale prawdą jest, że często zawody zdominowane przez kobiety (do których zalicza się właśnie pedagogika, jak widać na przykładzie tabeli D5.2) są niestety trywializowane, czego skutkiem (nie jedynym!) mogą być właśnie mniejsze płace.

No dobrze, przejdźmy może do sedna mojego wpisu. Po tym opowiedzeniu Wam o strajku i o zawodzie nauczyciela, jego (lub jej) pensjach, także w porównaniu do tych europejskich czy pozaeuropejskich, o drodze awansu i pracy pozaszkolnej, chciałabym napisać coś bardzo ważnego. I mam szczere nadzieje, że mi uwierzycie. A więc:

twój nauczyciel wcale nie jest egoistą i nie chce dołożyć Ci stresu. nie słuchaj tych bzdur.

Wierzę, że rozumiesz Jego/Jej pobudki do strajku. Że, tak jak ja, nie zgadzasz się na to, żeby pedagodzy, którzy teraz poświęcają długie godziny swojego czasu na Twój rozwój, nie byli traktowani z szacunkiem i musieli walczyć o normalne, adekwatne do wykonywanej pracy, pensje. Wierzę też, że nie będziesz słuchać bzdur, jakoby Twój nauczyciel przedkładał swoje dobro nad Twoje. I że nie będziesz wściekły/a, kiedy On/a będzie walczył/a o godne życie. Oni, Ci wspaniali ludzie, którzy całe swoje życie zawodowe myślą o innych, muszą w końcu pomyśleć też o sobie. I potrzebne jest im nasze, uczniowskie, wsparcie i zrozumienie. Tyle i aż tyle. Strajk w dniach wolnych od pracy nie miałby żadnego sensu i mam nadzieję, że Ty także to rozumiesz.

Tak na marginesie, żeby być troszkę krytyczną, wcale nie uważam, że nauczyciele są najbardziej poszkodowanym zawodem w Polsce jeżeli chodzi o wynagrodzenia. Uważam, że są poszkodowani i stawki wynagrodzeń nie są sprawiedliwe i adekwatne do tego, ile pracy wkładają w to, co robią. Pokrzywdzeni są też lekarze i lekarki, pielęgniarze i pielęgniarki czy psycholodzy i psycholożki, a także wiele innych profesji. Co wcale nie umniejsza problemu sprawy – bo problem jest i to spory. Godzący w godność człowieka, prawo do godnego wynagrodzenia i szacunek do wykonywanej pracy.

I chociaż nie popieram formy protestów głodowych, (które obecnie stosują nauczyciele z „Solidarności”), bo jest to sprzeczne z moimi przekonaniami i nie zgadzam się z tym, to całym sercem jestem za polskimi nauczycielami i marzę, żeby im się udało wywalczyć godne warunki.

Liczba szkół, które zgłosiły gotowość do strajku z podziałem na województwa.
Źródło: >>LINK<<

*Z tego miejsca chciałabym podziękować i zadedykować ten wpis wszystkim cudownym pedagogom, których spotkałam w swoim życiu.
Dziękuję dwóm polonistkom ze szkoły podstawowej i gimnazjum – pani Anuszewskiej i pani Hinc, które od początku pchały mnie w ramiona humanistyki i jako pierwsze wierzyły, że umiem pisać.
Dziękuję nauczycielom z liceum, którzy przez trzy lata znosili to, że czasem miałam ważniejsze rzeczy niż obecność na lekcjach i przymykali na to oko, pozwalając mi się rozwijać.
W szczególności podziękowania lecą do pani Kudryckiej, dzięki której zaczęłam więcej czytać, pani Tusk, która nie pozwalała mi się lenić na angielskim, jednocześnie wspierając mnie w tym, co robiłam, państwu Rześniowieckim, którzy zawsze wspierali radą, słowem a czasem zwyczajnie przestrzenią, do której mogłam się przejść, pozbierać myśli, pospędzać czas i popracować nad swoimi projektami, pani Idczak, która poświęcała dla mnie niemożliwie dużo swojego czasu i dzięki której zdałam maturę z matmy tak dobrze, że myślałam, ze to żart, kiedy dostałam wyniki. 
specjalne podziękowania chciałabym złożyć panu Majewskiemu, swojemu wychowawcy, który zawsze stał ze mną murem, wierzył we mnie jak nikt inny i był dla mnie kimś pomiędzy drugim ojcem a najlepszym przyjacielem.

Dziękuję Wam, bo to dzięki Waszej pracy (za cholernie małe pieniądze! podkreślmy to jeszcze raz) jestem tym, kim jestem i mogę dzisiaj robić swoje. Jesteście wspaniali, a ja jestem całym sercem z Wami w tym proteście. Nie dajcie się, tak jak mi nigdy nie pozwalaliście rezygnować.

Share This:

5 komentarzy

  1. Odrzuciłam najlepszą ofertę pracy w moim życiu - Rychtyg

    3 kwietnia, 2019 at 9:21 am

    […] z Niepiszepoalkoholu.pl podaje mnóstwo twardych danych na temat zawodu nauczyciela. […]

  2. Strajk nauczycieli i nauczycielek - 10 powodów, by go popierać | Zachwyty i narzekania

    5 kwietnia, 2019 at 9:04 pm

    […] statystycznych i bardziej przekrojowego podejścia, to polecam artykuł Basi Grabowskiej dlaczego Twój nauczyciel strajkuje? | o strajku nauczycieli. A sam przebieg strajku można śledzić na stronie Związku Nauczycielstwa […]

  3. Dlaczego popieram strajk nauczycieli – Rzeczovnik

    8 kwietnia, 2019 at 8:01 am

    […] Nie, nie miałam samych świetnych nauczycieli i nauczycielek. Niektórzy byli cudowni, inni nigdy nie powinni wykonywać tego zawodu, jeszcze innych poważałam bardziej, niż na to zasługiwali, ale wszyscy oni zasługiwali na godne zarobki. […]

  4. Zachwyty i narzekania #19 | Zachwyty i narzekania

    8 kwietnia, 2019 at 5:12 pm

    […] Strajk nauczycieli i nauczycielek  – strajk popieram całym sercem i tutaj napisałam dlaczego. Ale z tego miejsca serdecznie chciałabym Ci polecić tekst Barb Grabowskiej z bloga niepiszepoalkoholu.pl, w którym znajdziecie dużo statystyk, a jest napisany z wyjątkowym pazurem: dlaczego Twój nauczyciel strajkuje? | o strajku nauczycieli. […]

  5. Co jest nie tak z polską szkołą? | KarolinaPikus.pl

    4 września, 2019 at 9:00 am

    […] pierwsze pracę nauczyciela i jak wygląda system edukacji z drugiej strony, co w nim nie działa i o co walczyli nauczyciele w strajku *(i o co powinni walczyć dalej, bez przerwy, zakłócając egzaminy wiosną – ale to moje […]

Leave a Reply