dlaczego jestem za prawem wyboru? | #polskiepiekło czyli o aborcji

Wydaje mi się, że niektórzy ludzie mówiąc, że trzeba „mieć jaja”, żeby zrobić czynność X mają stuprocentową rację. W naszym kraju na pewno. Bo to właśnie u nas trzeba mieć jaja, żeby podejmować decyzje, także takie na temat zdrowia i życia innych. Kiedy połowa populacji (w dodatku ta „mniejsza połowa”) decyduje o wszystkich, naprawdę źle się dzieje. Ale my przecież jesteśmy do tego przyzwyczajeni.

dlaczego nie lubimy zmieniać zdania?

Zacznę może od tego, że tylko krowa i Korwin nie zmieniają swoich przekonań. Serio! Jeżeli nie stoimy na krańcach wymiaru, ale na przykład gdzieś bliżej środka to trafiają do nas argumenty obu stron. Jesteśmy w stanie zastanowić się nad racjonalnością tez, przeanalizować je i być może przeciągnąć swoje poglądy w tę czy tamtą stronę. Na zajęciach z psychologii społecznej omawialiśmy teorię sądów społecznych (asymilacji i kontrastu) Muzafera Sherifa.

Upraszczając, uznał on, że postawa osoby słabo zaangażowanej (w daną sprawę) ma trzy obszary: obszar akceptacji, obszar neutralności i obszar odrzucenia. Jeżeli informacje trafiają do naszego obszaru akceptacji, (bo są zgodne z naszymi przekonaniami), następuje asymilacja przekazu (zgadzamy się z nim, bo jest bliski „nam”). Jeżeli trafiają w obszar odrzucenia, (bo są to informacje sprzeczne z naszymi postawami, przekonaniami) następuje kontrast.

W obszarze neutralności natomiast mamy obszar zmiany – to tam leżą wszystkie „trochę tak, a trochę nie” i to tam właśnie może zajść zmiana w naszych poglądach – bo nie mamy jeszcze wykształconej opinii na dany temat. Postawa osoby silnie zaangażowanej ma ograniczony obszar neutralności do absolutnego minimum.

Dlaczego o tym wszystkim piszę? Dlatego, że ja kiedyś też mówiłam, że nie jestem „za” legalną, dostępną aborcją. Mówiłam to mniej więcej w czasie Czarnego Protestu i trochę po nim. Mówiłam tak, bo wzięłam otaczające mnie przekonania za swoje – bez analizy. Mówiłam tak, bo wszyscy (wokół mnie!) tak mówili. Nie miałam zdania więc byłam po środku, ale teoretycznie uważałam, że będąc po środku jestem też przeciw (no bo takie były „ogólne” nastroje społeczne). Nie miałam argumentów ani za ani przeciw. Po prostu w ogóle się nad tym nie zastanawiałam. Ale zaczęłam otwierać głowę, myśleć i analizować. Słuchać i rozmawiać. I zdanie zmieniłam.

aborcja – o co w ogóle chodzi?

Zacznijmy od początku. Aborcja to medyczny zabieg przerywania ciąży. Po prostu. Nie jest żadnym wymysłem XXI czy XX wieku – ten zabieg jest znany i praktykowany od starożytności. Kilka faktów na temat samej aborcji zaczerpniętych ze strony aborcyjnydream.pl:

  • Najczęściej raportowanym uczuciem po aborcji jest ulga (link do badań: >>KLIK<<).
  • Aborcji nie mają tylko kobiety, ale także osoby niebinarne (osoby niebinarne mogą identyfikować się jako osoby o dwóch lub więcej płciach (bigender, trigender, pangender), nie mające płci (agender); mające zmienną tożsamość (genderfluid); lub jako trzecia płeć) i mężczyźni trans.
  • 61% kobiet z doświadczeniem aborcji ma już dzieci (link do badań: >>KLIK<<)
  • 25% ciąż na całym świecie kończy się aborcją (link do badań: >>KLIK<<)
  • Aborcja nie zwiększa ryzyka wystąpienia depresji. Nie ma związku między chorobami psychicznymi a przerwaniem ciąży. Po aborcji możliwe jest odczuwanie wahania nastroju, ale według wielu badań zdecydowana większość (95%!) nie żałuje aborcji i uważa, że decyzja o przerwaniu ciąży była słuszna. (link do badań: >>KLIK<<)

Bardzo polecam opierać się na doniesieniach naukowych (zwłaszcza, kiedy mówimy o temacie tak drażliwym społecznie jakim jest aborcja). Strona Women For Women ma udostępniony folder z różnymi raportami. Link do folderu tutaj: >>KLIK<<.

trochę o prawach reprodukcyjnych i nierównościach ekonomicznych

Jeżeli chodzi o aspekty prawne, ważne jest tutaj prawo reprodukcyjne. Z definicji WHO (Światowej Organizacji Zdrowia) wynika, że:

Podstawą praw reprodukcyjnych jest uznanie podstawowego prawa wszystkich par i jednostek do decydowania swobodnie i odpowiedzialnie o liczbie, odstępach czasowych i momencie sprowadzenia na świat dzieci, prawa do informacji, dostępu do środków które to zapewniają, a także prawa do utrzymania najwyższego standardu zdrowia seksualnego i reprodukcyjnego. Te prawa implikują również prawo wszystkich do podejmowania decyzji dotyczących ich reprodukcji w sposób wolny od dyskryminacji, przymusu i przemocy

Programme of action of the International Conference on Population and Development, Cairo, 1994. New York: United Nations; 1995: paragrafy 7.2-7.3

Prawa reprodukcyjne to składowa praw człowieka i sądzi się, że do nich należy także prawo do legalnego i bezpiecznego przerywania ciąży. Zakazanie takiego dostępu bądź ogarniczenie go może prowadzić nie tylko do naruszeń praw człowieka właśnie, ale praw do życia (osoby w ciąży), zdrowia czy wolności od dyskryminacji.

Skąd dyskryminacja w zakazie dostępu do legalnej aborcji? Ano stąd, że restrykcyjne prawo aborcyjne przede wszystkim dotyka osoby ubogie. Jak później tłumaczę, zakazując aborcji nie namówimy nikogo, by tej aborcji nie dokonywał, ale zmuszamy takie osoby do desperackich kroków szukania pomocy (i możliwości zabiegu) wszędzie. Wspieramy niebezpieczne podziemia aborcyjne i tym samym zmuszamy do narażania zdrowia i życia osoby ubogie. Ponieważ to one, bez środków na skorzystanie z legalnych i bezpiecznych usług medycznych w zakresie aborcji w innym kraju skorzystają z możliwości, jakie posiadają. Dlatego właśnie zakazując aborcji pogłębiamy de facto nierówności społeczne i ekonomiczne.

jaka jest obecna ustawa i jak wypadamy w porównaniu z innymi krajami europejskimi?

Obecnie obowiązująca ustawa dotycząca aborcji to Ustawa o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży z 7 stycznia 1993 roku. Precyzuje ona, że aborcja jest dopuszczalna w trzech przypadkach (Art. 4a.):

  • gdy ciąża jest wynikiem gwałtu;
  • gdy ciąża zagraża zdrowiu lub życiu kobiety;
  • gdy mamy do czynienia z poważnym i nieodwracalnym uszkodzeniem płodu.

Dodatkowo lekarzowi i osobie pomagającej w uzyskaniu dostępu do zabiegu w innym przypadku niż te trzy grozi kara pozbawienia wolności. Całą ustawę podlinkowuję tutaj: >>KLIK<<.

jak wygląda Polska na tle Unii Europejskiej?

Aborcja na żądanie to taka, do której żądania i wykonania nie musimy wykazywać konkretnego powodu.

Wychodzi na to, że jesteśmy jednym z najbardziej restrykcyjnych krajów, jeżeli chodzi o aborcję.

jeżeli chodzi o świat, wygląda to tak:

Bardzo polecam interaktywną mapkę, którą znalazłam na stories Ryfki. Strona nazywa się Center for Reproductive Rights i mapka obrazuje obowiązujące prawa aborcyjne w różnych krajach. Link tu: >>KLIK<<.

aborcja farmakologiczna

Jest jeszcze jeden sposób, do którego kobiety są zmuszone się uciekać. Jest to aborcja farmakologiczna, wykonywana najczęściej samodzielnie, w warunkach domowych. Do aborcji farmakologicznej potrzebny jest tzw. zestaw poronny; Misoprostol (w Polsce dostępny jako Cytotec i Arthrotec; lek powodujący skurcze) oraz Mifepriston (środek, blokujący działanie progesteronu, hormonu odpowiedzialnego za utrzymanie ciąży). Skuteczność tej metody szacuje się na około 98%. Zgodnie z wytycznymi WHO aborcję farmakologiczną można wykonać w bezpieczny sposób do 12. tygodnia ciąży. Czy aborcja farmakologiczna jest w Polsce legalna? Pozwolę sobie przekleić skrina ze strony Women On Web:

projekt Kai Godek – o co tyle szumu?

Rządy PiS od samego początku dbają o umacnianie już i tak obecnego w Polsce patriarchatu i odbierają kobietom głos. Za pierwszym razem było to w 2016 roku, kiedy to Sejm RP odrzucił projekt ustawy „Ratujmy kobiety” (liberalizujący obecne parwo aborcyjne”) a przyjął do dalszych prac projekt ustawy „Stop aborcji”.

W 2016 roku tysiące Polek i Polaków szło w pochodzie Czarnego Marszu. Wspólnie, na wiele głosów, krzyczeliśmy i walczyliśmy o prawo do wolności wyboru. O to, żeby każda z nas i każdy z nas mógł o sobie decydować. Żeby nikt nie był traktowany jak inkubator, żeby nie było stygmy i braku szacunku. Sprawa odbiła się dużym echem, temat na chwilę ucichł, przez te cztery lata co jakiś czas wracał jak bumerang. W międzyczasie ograniczono dostęp do tabletki po (która wcześniej była dostępna bez recepty, teraz tylko z receptą). Teraz jesteśmy w momencie, kiedy na obrady Sejmu RP trafia kolejny szkodliwy projekt – projekt Kai Godek.

Projekt Kai Godek (w całości do przeczytania tutaj: >>KLIK<<). usuwa z wyżej przytoczonej przeze mnie Ustawy z dnia 7 stycznia 1993 roku „o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży” jedną z przesłanek do legalnej aborcji:

„gdy badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu”.

Art. 4a. punkt 1, podpunkt 2, który (zgodnie z projektem Kai Godek) ma zostać usunięty z Ustawy.

Tylko tyle i aż tyle, bo to główna przyczyna dokonywania legalnej aborcji w Polsce. W 2018 roku aborcja ze względu na wady płodu stanowiła 97,6 proc. wszystkich aborcji. Liczba aborcji według przyczyn:

Projekt Godek nie jest niczym nowym – pojawił się już w 2017 roku, w 2018 roku wybuchł kolejny protest Czarnych Parasolek na polskich ulicach i udało się projekt zamrozić. Aż do teraz – czasu, kiedy nie wolno nam wyjść na ulicę i się zbuntować.  Godek w swoim projekcie przedstawiła także „usunięcie ryzyka odpowiedzialności Polski przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka, cytat tutaj:

czy zakaz aborcji faktycznie wpływa na liczbę wykonanych aborcji?

Powiem coś, co być może okaże się ujmą dla części z nas. Tak naprawdę to, czy uważamy, że kobiety powinny móc dokonywać aborcji albo nie powinny mieć takiej możliwości jest gówno warte. Serio. Nikt nie zrezygnuje z aborcji, nawet jeżeli zabierzesz mu/jej prawną i legalną możliwość wykonania tego zabiegu. To nic nie da, serio. Nikogo od tego nie odwiedziesz. Ale być może narazisz go/ją na uszczerbek na zdrowiu bądź życiu. Bo kiedy nie ma dostępu do aborcji, aborcje nadal są wykonywane. Ale w niebezpiecznych podziemiach aborcyjnych.

Nie zgadzam się na to, żeby zdrowie i życie osób w ciąży było w rękach osób nieempatycznych. Nie zgadzam się na odbieranie prawa wyboru i decyzyjności. Nie zgadzam się na stygmę. Bo tak naprawdę „za” tym jestem i „za” tym postuluję. Pytanie nie brzmi czy jesteś za aborcją. Pytanie brzmi, czy jesteś za aborcją bezpieczną.

Ruch proaborcyjny nie namawia nikogo na aborcje. Ruch proaborcyjny daje możliwość wyboru. Rozumie, że kobiety same potrafią o sobie i swoim ciele decydować. Rozumie, że kobiety same potrafią dokonywać wyborów i nikt nie musi mówić im jak mają żyć i czego im nie wolno, a co im wolno.

Kobiety są mądre i silne. I na pewno nie dadzą tak łatwo za wygraną – nawet w czasach zarazy.

jak protestować?

Pozwolę sobie załączyć linki do dwóch głównych stron na Facebooku, w których opisie macie przykładowe akcje protestacyjne: strona #OdrzućProjektGodek >>KLIK<< i strona STOP Barbarzyńcom >>KLIK<<.

Oczywiście zachęcam też do udostępniania mojego wpisu – uważam, że każdy protest powinien wychodzić ze zrozumienia, a nie z powielenia 🙂

ważne linki:

Bardzo zachęcam do samodzielnego przeczytania całego proponowanego projektu oraz obecnie obowiązującej ustawy. Przypominam, że projekt Godek „Zatrzymaj aborcję” będzie procedowany w Sejmie RP jutro, 15 kwietnia. Wszystkie informacje – zarówno dotyczące planu obrad Sejmu, tego, na jakim etapie jest konkretny projekt i jaką treść w sobie nosi można znaleźć na stronie Sejmu RP (sejm.gov.pl). Tak samo jak transmisję obrad Sejmu. Zachęcam też do analizowania, czytania i patrzenia władzy na ręce. W końcu to właśnie ta władza nas rzekomo reprezentuje.

Dużo zdrowia, ale przede wszystkim dużo siły i uporu.

Jednocześnie informuje, że wszystkie komentarze obraźliwie, nieempatyczne, dezinformujące lub szerzące nienawiść będą od razu usuwane a autorzy blokowani.

Share This:

Leave a Reply