jak było na blog forum gdańsk? | o przekraczaniu granic
Pierwszy wtorek 2017 roku, dokładnie drugi stycznia. To wtedy odpaliłam stronę i zaczęłam pisać regularnie, właśnie dzięki ubiegłorocznej konferencji BFG. Teraz mamy koniec września, jestem po dziewięciu intensywnych miesiącach i wiem, że blogowanie jest jedną z najlepszych rzeczy, na które kiedykolwiek się zdecydowałam.
Tworzyć lepiej
Konferencje to przede wszystkim spotkania – z kreatywnymi, pełnymi zapału ludźmi; to wymiana bagażów doświadczeń, kilogramy wsparcia i motywacji. Słuchaliśmy panelistów-blogerów z zagranicy, żeby szukać między nami różnic, a okazało się, że bez względu na kraj, cel jest zawsze ten sam: tworzyć dobre rzeczy. Konferencje to śmiech, tulanki, nowe obserwacje na Instagramie i ploty o tym, że ekstrawertyczne kobiety nie mają dziurek w nosie. Ale to też praca i wyciskanie siódmych potów na warsztatach, na które zapisy często nie trwają dłużej niż pare minut.
Przez cały weekend spędziłam trzy godziny z Konradem Kruczkowskim z haloziemia i Anną Śmigulec, reporterką Dużego Formatu. W grupie mniej więcej dwudziestoosobowej uczyliśmy się kreatywnie pisać, myśleć nad zdaniami tak, żeby tworzyć lepsze treści. Po tych dwudniowych warsztatach patrzę na budowę tekstu inaczej, a pobudzenie komórek mózgowych czuję do teraz. Konrad z Anią zrobili nam w głowach pisarskie rewolucje, za które jestem im bardzo wdzięczna.Warsztatów u Jacka Kłosińskiego nie mogłabym odpuścić. Jacek prowadził „Niezbędnik Blogera”, wskazując narzędzia do lepszej organizacji, nad którymi warto się pochylić. O Kłosińskim jako o organizacyjnym świrusie pisałam przy okazji lipcowego festiwalu See Bloggers (link do relacji z gdyńskiej konferencji >>KLIK<<).
Ostatnią, bardziej indywidualną dawkę praktycznej wiedzy zaliczyłam na warsztatach z fotografii mobilnej, zorganizowanej przez grupę Igers Gdańsk. Była część teoretyczna; zasady kompozycyjne, trendy panujące obecnie w Instagramie, ale była też część praktyczna, polegająca na układaniu kompozycji typu flatlays i wyjściu w plener. Przemek Zdybel, jedna czwarta zespołu gdańskich Igersów, uczył nas zauważać i doceniać minimalizm. Dwa słowa: byłam zachwycona. Efekt naszego spaceru wstawiłam na instagrama, zdjęcie znajdziecie tutaj: >>KLIK<<.
(P)o drugiej stronie blogosfery
Tegoroczne Blog Forum Gdańsk, pod hasłem przekraczania granic, było mocne. To, zgodnie z komentarzami, które zdążyłam przeczytać, jedna z najbardziej udanych edycji, choć wszystkie były dobre i zadziwiały zawsze wysokim poziomem. Ósma odsłona najbardziej prestiżowej konferencji dla influencerów była mocna i ważna, bo mówiła o człowieku i o nas, o ludziach, którzy wokół tego człowieka funkcjonują.
Świat Instagrama, ale i czasami całej blogosfery, owinięty jest widmem luksusu. Drogie perfumy (najpewniej otrzymane ZA DARMO!!!) na białych pościelach czy różowe, dmuchane flamingi pływające na turkusowych wodach Ibizy to instagramowe kalki, które jako jedne z wielu pokazują nieistniejącą fikcję. Takie spotkania jak to weekendowe, to zderzenie kreacji z rzeczywistością; taką, w której są miejsca na rozterki, złamane serca i problemy medyczne.Dwa najbardziej newragliczne punkty imprezy, to panele o ludziach; prawdziwych, nie z idealnego, upiększonego zdjęcia na jednym z topowych portali społecznościowych. Pierwszy z nich, sobotni, dotyczył przekraczania granic w imię obrony samego siebie. Jednym z panelistów był Viren Bhandari, Hindus zajmujący się w blogosferze indyjską kuchnią. Viren, choć płynnie mówi po polsku, doświadcza dyskryminacji codziennie; na lotniskach każą mu zdejmować skarpetki, (w których rzekomo może przemycać bomby), a z komunikacji miejskiej już dawno był zmuszony zrezygnować. Nie chodzi jednak o tego dorosłego faceta, który codziennie jest szykanowany, tylko o dwunastoletniego syna Virena, który wraca do domu i mówi, że chce umrzeć. Tylko dlatego, że „koledzy” – chłopaki z jego otoczenia mówią mu, żeby wracał do siebie, bo jest ciapaty, czyli nie stąd. Jestem wrażliwa i boli mnie, kiedy ludzie robią sobie krzywdę. O agresji i dyskryminacji już pisałam, na przykład we wpisach o istocie wspólnoty i integracjii europejskiej czy o nienawiści w ogóle, ale temat będę jeszcze wałkować wiele razy. To ważne, żeby ludzie po drugiej stronie komputera – Ci, którzy treści tworzą, pokazywali, ze sami często nie mają różowego życia. I też jest im ciężko, a czasem nawet ciężej, kiedy tylko stają się osobami publicznymi, a ich życia przestają być pozbawione prywatności.
Drugim panelem, który ściął mnie z nóg i kazał odłożyć telefon na bok, była niedzielna rozmowa o przekraczaniu granic własnego „ja” prowadzona przez Przemka Staronia. Uczestnicy; Marta Dziok-Kaczyńska, Hania Sywula, (którą miałam okazję poznać już na afterze, poprzedniego wieczoru), Maciej Kaczyński i Mariusz Głuch, (którego w końcu udało mi się poznać!), opowiadali o swoich problemach; zaburzeniach depresyjnych czy chorobie dwubiegunowej. Posłuchanie ludzi, którzy są tak odważni, żeby mówić głośno o tym, że nie chce im się żyć, że biorą leki i nie mają siły wstać rano z łóżka, było jak zdzielenie mokrą szmatą w pysk. Było jak najistotniejszy apel: hej, jesteśmy prawdziwymi ludźmi z prawdziwymi problemami. Potrafimy o nich mówić. Czasem potrzebujemy pomocy i nie boimy się o nią poprosić. Jestem cholernie dumna z panelistów, a osobiste rozmowy z nimi; w szczególności z Mariuszem, Hanią i Virenem, tylko spotęgowały mój szacunek do nich. Do wszystkich wyżej wymienionych oczywiście gorąco polecam zajrzeć.
To nie tak, że chcemy być tylko sławni i bogaci. Że każdy, kto tworzy, tworzy jedynie po to, żeby iść chodnikiem jednej z ulic swojego miasta i zostać spytany o zdjęcie. Rozpoznawalność prowadzi do pieniędzy, ale daje też większe możliwości propagowania dobra. I drużyna Blog Forum Gdańsk nigdy o tym nie zapomniała. W poprzednich latach cała konferancyjna ekipa starała się wesprzeć ważną, bo pomocną, aplikację HospiCare. W tym roku, z inicjatywy Przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce i z pomocą i materiałami Jakuba Górnickiego, Konrada Kruczkowskiego, Marcina Pławnickiego i Marcina Sudera, powstała wystawa Lesbos. Wystawa; złożona z wyświetlanych materiałów wideo i porozwieszanych przedmiotów (jak np.: kamizelek ratunkowych) na ustawionej metalowej kracie, pokazuje walkę o przetrwanie. A ksenofobiczne, pełne nienawiści komentarze, podebrane z internetu, wytykają nieludzkość i całkowity brak empatii. Lesbos definitywnie okazała się jedną z lepszych i ważniejszych wystaw, jakie miałam okazje oglądać.
Syndrom odstawienia
Przeżywam to od wczoraj, a właściwie to od niedzieli wieczór, kiedy tylko wyszłam z gmachu Europejskiego Centrum Solidarności. Już brakuje mi tych ludzi, na których przyjazd tutaj tak bardzo się cieszyłam. Trzeba powoli wrócić myślami do rzeczywistości i skupić sie na dalszej pracy i rozwijaniu tego, o czym tak dużo mówiło się przez ubiegły weekend.Blog Forum Gdańsk miał dla mnie znaczenie absolutne. Czuję, że powinniśmy przestać zajmować się szukaniem kierunkowskazów i zacząć sami sobie takie stawiać. Przecierajmy własne ścieżki; nie tylko nie palmy mostów, ale stawiajmy nowe – jako kolejne kładki porozumienia. Tegoroczna edycja BFG to dowód na przekraczanie kolejnych Rubikonów, granic jestestwa, własnej świadomości i wytrzymałości. Dowód na ogromną siłę, drzemiącą w każdym z nas; twórcy czy odbiorcy. Dowód na dobro, które może przepływać między jednostkami, jeżeli tylko będziemy tego chcieć i na to pozwolimy. I tego właśnie Wam wszystkim życzę.
A do mojego pierwszego wpisu, refleksji po ubiegłorocznej edycji #BFGdansk, zapraszam tutaj: >>KLIK<<
PS Wszystkie zdjęcia podebrałam państwu Trybus; Natalii i Kubie, którzy należą zdecydowanie do grona moich ulubionych Poznaniaków <3 Gorąco ich z tego miejsca pozdrawiam i serdecznie polecam ich dzieci; tj. kanał Natalii: Pink Candy, na którym propaguje pozytywną seksualność (no hej, czy może być bardziej super?!) i bloga Kuby: Tropera, który dopiero się rozkręca, a już zawiera pare fajnych tekstów. Nie będziecie zawiedzeni, daję słowo!
mumspace
27 września, 2017 at 10:49 amTo musiała być mocna edycja. Po raz kolejny napiszę: zazdroszczę. Oczywiście pozytywnie ( bo jest taka zazdrość?) I cieszę się razem z Tobą z tego motywacyjnego kopa! Tak trzymaj :*
Hania Sywula
27 września, 2017 at 12:20 pmBardzo się cieszę, że Cię poznałam! I dzięki za miłe słowa. :*
Troper
27 września, 2017 at 6:02 pmDziękuję Basia, to strasznie miłe co piszesz 🙂 Pozostaje nam czekać na kolejne BFG jak na sylwestra!
Mariusz Głuch
3 października, 2017 at 10:44 amDzięki za miłe słowa 🙂