4 feministyczne prezenty na dzień kobiet | nietypowy prezentownik – co możesz dać feministce nie wydając pieniędzy?
Słyszałam plotki, że feministki nie lubią kwiatów, czekoladek, słodkich słówek i całej tej słodkopierdzącej aury na Dzień Kobiet. Cóż, nie jestem w stanie odpowiadać na to, co feministki lubią (chociaż równymi prawami na pewno by nie pogardziły), a czego nie – tak jak ładnie powiedziała kiedyś Ewa Bujacz – feminizm to nie jest sekta, żeby mówić za całość. Ale mogę napisać trochę o tym, co sama, jako feministka, chciałabym dostać.
Wiem, że pewnie sporo osób po przeczytaniu w tytule słowa „prezentownik” oczekuje tutaj spisu prezentów idealnych. Wchodząc na mojego bloga i znając mnie troszkę, może niektórzy spodziewają się czegoś mniej codziennego i stereotypowego na to święto. Muszę Was trochę rozczarować – nie znajdziecie tu listy przepięknych bransoletek czy pierścionków dla Wybranki (chociaż gdyby odezwała się do mnie taka Pandora z propozycją collabu, to możliwe, że prezentownik wyglądałby inaczej!). Na moje prezenty nie wydacie pieniędzy (no, może oprócz jednego małego wyjątku). I nie, nie jest to żaden clickbait!
Znacie to powiedzenie, że „liczą się gesty, nie słowa„? Coś w tym jest. Ja jestem osobą akcji – lubię działać i jeżeli zależy mi na kimś, to szybciej mu to pokażę niż powiem. Dlatego dla mnie liczy się na przykład to, ile czasu ktoś mi poświęci. Czy jeżeli chce mi zrobić przyjemność to będzie szukał czegoś naprawdę dopasowanego i trafnego, czy raczej wejdzie do pierwszego lepszego sklepu po pierwszą lepszą rzecz. Dla zasady. Czy poświęci czas, żeby mnie zrozumieć i poznać. I myślę, że dla faceta – nie tylko faceta feministki – jest to największa wskazówka jaką może dostać.
Ten wpis to nie do końca prezentownik z krwi i kości. To raczej rzeczy, które usprawnią każdą relację z feministką, które pomogą w zrozumieniu tego, czym jest feminizm – a więc w co jest zaangażowana kobieta feministka.
Co możesz więc zrobić dla kobiety-feministki (ale też, nie ukrywajmy, trochę dla siebie)?
1. zrozum, dzięki:
a) książce
Serio. Żeby zrozumieć feminizm trzeba trochę poczytać. Dobrą lekturą na start jest „Mężczyźni objaśniają mi świat” Rebecci Solnit. Ta cienka, fioletowa książka to zbiór esejów autorki poruszających podstawowe zagadnienia ważne dla feministek – zjawisko mansplaningu, victim-blamingu (victim-shamingu) itd. To nie żadne kompendium, bardziej podstawa i sposób patzrenia na świat – oczami kobiety.
Chciał(a)byś zrobić mi prezent na Dzień Kobiet? Przeczytaj Solnit, jeżeli jeszcze nie czytałeś/aś. To, że postarasz się to zrozumieć, trochę odejść od swojego myślenia i otworzyć się na rzeczy, których na co dzień nie zauważasz – to naprawdę BARDZO dużo.
b) filmowi
Idealnym filmem „na start”, który choć trochę urzeczywistni absurdy, które obecnie są normami, jest „Nie jestem łatwy” produkcji Netflixa. Film opowiada o mężczyźnie-szowiniście, który nagle znajduje się w alternatywnym świecie – oczywiście takim rządzonym przez kobiety. Może trochę przełamać pierwsze lody w znajomości z feminizmem, bo pokazuje rzeczy, które składają się na naszą, jakże wielce równieuprawnioną, rzeczywistość. Wiele małych różnic, które składają się na tak wielkie i powszechne zjawisko, jakim są podwójne standardy. Świetny humor, naprawdę polecam! Nie tylko do odprężenia, ale też i do przemyślenia.
c) memom
Już kiedyś o tym pisałam – najcudowniejszym miejscem w internecie jest fanpage „Mężczyzna spełniony” na Facebooku. To idealne dopełnienie do filmu polecanego w punkcie wyżej. Naprawdę – dla osób nierozumiejących feminizmu to świetne „pierwsze kroki”, bo nawet jeżeli ktoś zupełnie nie kuma o co chodzi i twierdzi, że „przecież mamy równouprawnienie!” to spojrzenie na świat innym niż dotychczas okiem może nieźle pozmieniać w głowie. W dodatku jednym ze wspanialszych taki tradycyjnych, materialnych prezentów byłoby zrobienie kartki właśnie z któregoś mema (po uprzedniej zgodzie autora/autorki). No przyznajcie rację, że kartka z dobrym memem jest o wiele lepszą kartką od zwyczajnej okolicznościówki, którą możemy dostać w każdym hipermarkecie.
2. wesprzyj
Okej, trochę skłamałam. To właściwie jest punkt, który może – ale nie musi – angażować portfel. Po zrozumieniu czym takim jest feminizm i czemu jest nam (dalej!) potrzebny, fajnie jest się wkręcić. Teoria to jedno, a praktyka to drugie. Są obok Ciebie organizacje, fundacje i zrzeszenia, które codziennie robią wszystko, by chronić praw kobiet i walczyć o nie wtedy, kiedy trzeba. Te NGO-sy (non-goverment organisations) nie są w tak komfortowej sytuacji finansowej, jak wielkie korporacje czy nawet polski kościół… I liczy się nie tylko każda złotówka, ale też każde ręce gotowe do pracy! Jeżeli masz trochę wolnego czasu – niech Dzień Kobiet będzie pretekstem do zaangażowania się w jakiś feministyczny wolontariat! A co do tego pierwszego – oprócz odliczania i przekazywania 1% podatku na ludzi robiących dobro (wpis o jednym procencie tutaj: >>KLIK<<), można wpłacać także składki – jednorazowo bądź regularnie. Zachęcam, warto zrobić coś dobrego.
Na co polecam wpłacać pieniądze? Są organizacje, które dobrze znam i które wiem, że zasługują na Twoje wsparcie. Między innymi: Centrum Praw Kobiet, Fundacja MamyGłos, Fundacja Feminoteka, Fundacja Kosmos dla dziewczynek. Dzień Kobiet to też idealny moment na zostanie patronem lub matronką Natalii Trybus, prowadzącej kanał Pink Candy, na którym popularyzuje wiedzę na temat edukacji seksualnej. Natalka jakiś czas temu otworzyła swojego Patronite’a, dzięki któremu możecie wspierać ją symbolicznymi kwotami i być w teamie. To jedna z najfajniejszych babek, jakie poznałam. Naprawdę warto!
3. przestań zrzucać na nią swoje obowiązki, mamy XXI wiek.
Nie wiem czy jest na świecie coś co denerwuje mnie z taka sama mocą, z jaką dzieje się to w przypadku tradycyjnego podziału ról. I to nie tak, że nie umiem zrozumieć tego, że są kobiety, które realizują się jako domowe gospodyni. Ja po prostu dostaję piany na ustach, kiedy widzę, że zrzucanie wszystkich domowych obowiązków na jedną płeć jest automatyczne i normalne (bo wszyscy przywykli). I właśnie dlatego, można od niej wymagać dużo więcej – na przykład pracy na dwa czy trzy etaty (taki zawodowy, domowy i macierzyński). Nie, to nie tak, że tak ma być, bo kiedyś tak było. Bo to naturalne, że kobieta zajmuje się wszystkim, czy jej się to podoba czy nie. Nie ma na to zgody.
Czas spojrzeć prawdzie w oczy. Czasem najlepszym prezentem jaki możesz komuś dać, jest odciążenie go w jego – lub jej – trudach codzienności. Może zabierzesz się za coś, co zwykle było przykrą częścią dnia Twojej drugiej połówki albo po prostu kobiety w Twoim domu lub otoczeniu i zrobisz to za nią? Może pomyślisz o podziale obowiązków i zastanowisz się czy na pewno jest on sprawiedliwy i czy obie strony są z niego zadowolone?
4. zaangażuj się
Twoja dziewczyna, kobieta, kochanka, konkubina, żona, matka, siostra idzie na Manifę/strajk/protest/marsz? Wspieraj ją w tym. Wspieraj ją, idź z nią albo pozwól jej iść biorąc jej obowiązki na siebie.
Czasem wystarczy być przy kimś. Nie ograniczać go, nie zazdrościć lepszej pozycji zawodowej, mimo, że tradycyjne konwencje mówią inaczej.
Jest naprawdę mnóstwo możliwości wykazania jakiejś inicjatywy. Pisałam już o wolontariacie. Możesz zaproponować swojej drugiej połówce jakiś nowy projekt aktywistyczny. Wszystko zależy od Twojej wyobraźni!
Marzę o rzeczywistości, w której ludzie dobrze są rozumiani. W której nie muszę tłumaczyć dlaczego uważam się za feministkę i po co feminizm jest w ogóle. Serio! Kwiaty czy inne materialne upominki jako fizykalne przypomnienie o tym, że jestem dla kogoś ważna, że ktoś o mnie myśli i pamięta są miłe. Nawet bardzo. Ale gdybym miała wybierać między bukietem kwiatów (nawet gdyby miały to być moje ukochane słoneczniki) a tym, żeby mój/moja partner/ka chciała mnie zrozumieć, próbowała to rozgryźć na własną rękę i postarała się w tym zakresie, który mnie tak bardzo absorbuje – wybrałabym to drugie. To NAPRAWDĘ znaczy więcej niż tysiąc słów.
A o czym marzą inne kobiety?
Spytałam o to na swoim Instagramie.
I może jeszcze trochę życzeń od Was:
A na Dzień Kobiet polecam także swoje teksty o:
> kobiecości
> 5 powodów dlaczego feminizm (ciągle) jest potrzebny
> tym, że Polska jest kobietą
> feminatywach (czyli o tym czemu wolałabym być pilotką a nie pilotem) – feminizm słowa
A Wam dziewuchy życzę siły, wytrwałości, chęci walki, radości z codzienności, nieustraszoności, dobroci – także dla siebie. Bądźcie dalej takimi wspaniałymi kobietami, jakimi jesteście.
Leave a Reply